wtorek, 18 września 2012

Ja nie chcę księcia z bajki.


Obudziłam się rano około 7.00. Nie mogłam już dłużej spać....Nowe miejsce, nowe łóżko. Muszę się dopiero przyzwyczaić. Zwlekłam się z łóżka i poszłam w ślimaczym tępię do kuchni, coś zjeść. Zrobiłam sobie jajecznice na boczku i grzanki. Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować przygotowane wcześniej śniadanie. W całej kuchni unosił się piękny zapach.
Nie musiałam długo czekać aż w kuchni pojawił się Niall szukające czegoś jadalnego.
N: Co tak ładnie pachnie..?
Ja: Moja pyszna jajecznica...
N: Meeeeeeg kochanie...a może zrobiła byś mi taką jajecznicę. Bardzo cie proszę.....
Ja: Niech pomyśle....YYyYyy Nie!
N:Oj no proszę cie jestem głodny...
Ja: Z całym szacunkiem Niall ale kiedy ty nie byłeś głodny?
N: Czyli mi nie zrobisz?- zapytał z miną zbitego psiaka.
Ja: No dobra....zrobię...Ale wiedz ze to jest wyzysk...burknęłam przygotowując jajecznicę.
Po chwili do przyszedł Harry zwabiony zapachami Świerzego boczku z jakiem.
H; O jak super jajecznica....- wyrwał mi talerz który niosłam Horanowi.
N: Oddawaj to, to było dla mnie.... - wrzasną i rzucił się na Harrego
H: Poproś ją ładnie to zrobi jeszcze jedną.
N: na pewno teraz ty ja błagaj....- warkną blondyn i wyrwał mu talerz.
Ja:No ja chyba będę opłaty pobierała ze robienie wam śniadania. - jęknęłam i zabrałam się za robienie kolejnej porcji jajecznicy lecz tym razem większej.
Nasypałam Harremu na talerzyk i położyłam na stół.
Ja: Panie Styles śniadanie podano – krzyknęłam
LO: Kto dziś robi śniadanie – zapytał Louis wchodząc do kuchni.
- Meeeeg – krzyknęli jednogłośnie Harry i Niall
Ja: dzięki chłopaki mili jesteście...- burknęłam i po raz czwarty zaczynałam piec jajecznicę.

Siedzieliśmy wszyscy przy stole zajadając się kanapkami które musiałam zrobić bo jajecznica chłopakom nie wystarczyła. Siedzieliśmy tak w ciszy wymieniając się spojrzeniami. Postanowiłam przerwać te niezręczne milczenie.
Ja: No to który z was chłopaki jest taki kochany i oprowadzi mnie po Londynie? - zapytałam z uśmiechem
Chłopaki porozglądali się po sobie i bez słowa wrócili do konsumowania kanapek.
Ja; Nie to nie pójdę sama...
Z: Nie no ja mogę z tobą iść...
LI: O nie. Ty na pewno nie ty już się nią wczoraj zająłeś....- warkną Liam.- Lou ty z nią pójdziesz...
LO: Ja a dlaczego ja. Zayn chciał iść to niech idzie.
LI: Louis no proszę cie, nie puszczę jej samej bo się gdzieś zgubi albo wpadnie w jakieś kłopoty a z Zaynem jej tym bardziej nie puszczę....
LO: No dobra. Zbieraj się młoda – podszedł do mnie i pociągną mnie za włosy.
Ja: Po pierwsze nie mów do mnie młoda a po drugie jeśli jeszcze raz dotkniesz moich włosów to odgryzę ci rękę – oznajmiłam i słodko się uśmiechnęłam.


Zwiedzaliśmy cały Londyn, Big Ben, London Eye., itp.
Biegałam po całym centrum Londynu a Louis zdyszany ledwo za mną nadążał.
Ja: No i jak ci się podoba zwiedzanie ze mną? - zapytałam siadając na ławce w parku.
LO: Strasznie. Ostatni raz gdziekolwiek z tobą wychodzę.- jękną.
Ja: Oj nie było tak źle...
Lo: Nie było tak źle? Dziewczyno! Przeszliśmy wszystkie zabytki w niecałe 3 godziny. Ja bym tego w dwa dni nie przeszedł.
Ja: No ale przynajmniej mamy teraz trochę czasu by pogadać....
Pociągam go za rękę i zaprowadziłam na jakiś taras widokowy który był niedaleko.
Ja: Słyszałam że masz dziewczynę. Opowiedz mi o niej.
LO: O Elenor.. ale co tu opowiadać.... kocham ją tyle chyba wystarczy,...
Ja: Nie nie wystarczy. Opowiedz mi jaka jest. Jak się spotkaliście...
LO: A po co ci takie informacje? - zapytał urażony.
JA: Bo chcę cie lepiej poznać. Na obecną chwile nie wiem o tobie nic.
Lo; ok. Wie El jest miła Kochająca, Jest moim szczęściem... Najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Ja: Chętnie ją kędyś poznam,
Lo:A ty... gdzie twój chłopak?
Ja: WoW ale teraz palnąłeś. Nie mam chłopaka. I raczej nie zabiera się na to żebym miała.- oznajmiłam spuszczając wzrok.
Lo: Ej no nie przesadzaj na pewno trafi się jakiś głupie który się skusi...
Ja: Wiesz co Lou, ty to potrafisz dobić człowieka.
Lo: Nie no żartuje. Zobaczysz jeszcze znajdziesz swojego księcia z bajki.
Ja: tyle że ja nie chcę księcia z bajki. Ja chce normalnego chłopaka. Który mnie przytuli. - powiedziałam smutnym głosem 5 latki.
Lo: Oj skoro chłopaka jeszcze nie masz to ja cie przytulę – objął mnie ramieniem i delikatnie przytulił.
Ja: O widzę ze lekcje przytulania to u Liama brałeś.- zaśmiałam się.
Lo: Nie dlaczego....- sykną speszony. Zmierzyłam go wzrokiem.- to za tak widać – zapytał zawstydzony.
Ja: Louis.... żyję z Liamem od 16 lat. Rożnie to między nami bywało ale co jak co ale potrafię rozpoznać Liama szkołę przytulania.
Lo: Nie jesteś taka zła na jaką wyglądasz....i muszę przyznać LUBIĘ CIĘ..
Ja; Czekaj czekaj...twierdzisz że wyglądam na zła osobę...No wiesz co ty to jednak umiesz człowiekowi pojechać po ambicji.
LO: Nie o to mi chodziła... chciałem powiedzieć ze...
Ja: Lepiej już nic nie mów bo pogarszasz tylko swoja sytuację. - poklepałam go po plecach.

Wróciliśmy do domu. Liam miał oczywiście do mnie wonty że nie odbierałam od niego telefonów i ze byłam tak długo poza domem. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam to co leżało mi na żołądku.
Ja: słuchaj stary. Ja nie jestem jakaś małolatą którą trzeba trzymać za rękę. Traktuj mnie w końcu jak 16latkę a nie jak 10latkę. Wiem że przeszkadza ci to że tu jestem ale ja się o to nie prosiłam. To Moja matka ubzdurała sobie że powinnam być taka jak ty czyli idealna i ułożona pod każdym względem. Jakoś musimy wytrzymać ze sobą ten miesiąc. Więc zaciśnijmy żeby i przestańmy wchodzić sobie w drogę. Tak będzie lepiej dla mnie, dla ciebie i chłopaków którzy będą musieli wysłuchiwać tych wszystkich kłótni.- wykrzyczałam mu w twarz.
Li: Mam cie olać i pozwolić byś robiła co chcesz? Zapomnij! Od dziś informujesz mnie gdzie, kiedy, z kim i po co idziesz. I dostosuj się do tego – warkną.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju.
Z: Odpuść jej trochę... Nie jest wcale taka zła...
Li: Ja jej odpuszczę a ona trafi do poprawczaka za pobicie. Znam ją wiem do czego jest zdolna.
Z rozkoszą słuchałam jak mój kuzyn obsmarowuje mnie przy kolegach. Z każdym jego słowem nabierałam ochoty by mu przywalić.
N: Hej co tak sama siedzisz..? - zapytał Niall wchodząc do pokoju.
Ja: Bo słucham jak kuzyn obrabia mi dupę...- syknęłam
N: Dziwne. Normalnie się tak nie zachowuje. Zawsze jest spokojny, uśmiechnięty i opanowany. A tu dzisiaj pokazał swoje mroczne oblicze.
Ja: Ja go znam tylko od tej strony. Zawsze się kłóciliśmy. Zawsze miał nade mną kontrolę, wywyższał się. To mnie w nim najbardziej denerwuje.
N: I zawsze żyliście ze sobą jak kot z psem?
Ja: Nie... czasami w drodze wyjątku był miły. Gdy się tak nie wścieka to jest nawet.... odrobinę.... fajny.
N: Fajny? Trochę to dziwnie zabrzmiało.
Ja: No musisz się przyzwyczaić że wszystko co ja robię i mówię jest dziwne...- uśmiechnęłam si niewinnie.
Gdy sytuacja w domu się uspokoiła, zeszłam na dół. Nalałam sobie soku do szklanki i poszłam się rozkoszować ostatnimi dzisiaj promieniami słońca. Położyłam się na leżaku przy basenie. Założyłam słuchawki i wyłączyłam moje ulubiona piosenkę. Kołysałam się delikatnie w rytm melodii. Powoli zatracałam się w każdym słowie piosenki. Z tego błogiego stanu wyrwał mnie nagły Potop. Uniosłam niechętnie oczy w górę i zobaczyłam Malika stojącego na balkonie, trzymającego wielkie wiadro. Szczerzył się jak 5 latka kiedy widzi hurtownie lizaków.
Ja: Malik ja cie zabije....- wrzasnęłam i zerwałam się z leżaka. Pobiegłam na górę by dorwać i uśmiercić tego oto osobnika. Biegałam mokra po pokojach szukając go. Gdy już go znalazłam, ten poczęstował mnie kolejnym wiadrem wody.
Ja: Za co to? - krzyknęłam ociekając z wody.
Zayn tylko zarechotał i uciekł.
Wyszłam po schodach ociekając wodą. Udałam się szybko do łazienki i przebrałam się w suche ciuchy.
Weszłam do składzika gdzie chłopaki trzymali mopy, walizki itp. Los się do mnie uśmiechną bo na półce znalazłam wielki pistolet na wodę. Porwałam go i napełniłam wodą. Zaczaiłam się na Malika pod schodami. Usłyszałam ze ktoś nadchodzi. Wyskoczyłam ze swojej skrytki i najechałam strumieniem wody na niego. Nie był to jednak Zayn. Przede mną stał przemoczony i wściekły Harry.
Ja: Oj sorki to Zayn miał być mokry – powiedziałam nie mogąc opanować śmiechu.
Styles otrzepał swoje piękne i przemoczone loczki. Podszedł do mnie, przewiesił mnie przez ramie i wyniósł do ogrody. Próbowałam mu się wyrwać ale był za silny. Harry podszedł do basenu i jednym ruchem wrzucił mnie do wody. Kolejny raz wychodziłam po schodach ociekająca wodą, lecz tym razem trochę bardziej.
LO: O Meg...nierównomiernie się pocisz... powinnaś iść z tym do lekarza.
Ja: Dzięki Louis ale nie skorzystam z twojej propozycji. - warknęłam wchodząc do pokoju.
Do końca dnia nie wynurzałam nosa z pokoju. Wolałam nie zostać oblana po raz 3.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Oto początek mojego końca


Spakowałam swoje rzeczy i byłam już gotowa do wyjazdu.
M; Hope bądź grzeczna... Nie dokuczaj Liamowi i proszę cie nie pakuj się w kłopoty. - Mama rzuciła mi się na szyję i męczyła swoimi obawami.
J; Po pierwsze jestem Meg! Po drugie nie jestem już małym dzieckiem a po trzecie... no dobra nie ma 3 punktu.
M; Rose uściskaj siostrę. - warknęłam mama i popchnęła siostrę w moim kierunku.
Dziewczyna podeszła do mnie posłała mi sztuczny uśmiech.
R; Dotknij tylko mojego Harrego a cie zabiję – burknęła przez zaciśnięte zęby.
J; Obiecuję ci że będzie się ze mną dobrze bawił.- oznajmiłam z uśmiechem.- A i jeszcze jedno. Dotknij choć klamki mojego pokoju a wylądujesz na intensywnej terapii.
R: Mamo ona mi grozi!- jęknęła.
J: Ostrzegam tylko.

Po długim i nudnym locie byłam już w Londynie. Z lotniska odebrał mnie ochroniarz Liama i zawiózł do wielkiego domu w którym mam aktualnie mieszkać. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam na dzwonku.'"Oto początek mojego końca" mruknęłam pod nosem.Otworzył mi blondyn zajadający się kanapką.
Ja: Cześć – posłałam chłopakowi zalotny uśmiech
N: Mogę w czymś pomóc ?
Ja: Tak masz dwie opcje albo podzielisz się ze mną kanapka albo wpuścisz mnie do środka która wybierasz?
N: Wchodź … - oznajmił bez zastanowienia.
Weszłam do środka ciągnąc za sobą walizki. Chłopak posadził mnie na kanapie i usiadł naprzeciwko .
Ja: To jak będzie z tą kanapką poczęstujesz mnie?
N: Przykro mi nie dziele się jedzeniem.
Ja: Szkoda..A ja się nie przedstawiłam...Jestem Margaret ale mów mi Meg...
N: Hej Meg...Jestem Niall.- oznajmił słodko się uśmiechając. Pomimo jego uśmiechu widziałam że jest dosyć zdezorientowany cała tą sytuacją.
Ty: Miło mi cię poznać...- kolejny raz posłałaś chłopakowi uśmiech.
N: To ja może zawołam chłopaków.... - oznajmił speszony blondyn i wybiegł na schody.
Chłopaki mamy gościa” krzyczał lecz jakoś nie przekonał ich by wyszli ze swoich pokoi.
To dziewczyna” dodał a po chwili zbiegła na dół cała czwórka.
N:Chłopaki to jest Meg....- przedstawił mnie Niall
LI:Co Ty tu robisz?
N: Ty ja znasz?
LI: Tak niestety to moja kuzynka...
Ja: Dzięki Liam też cie kocham..- Syknęłam
Chłopaki przyglądali nam się z dziwnymi minami.
LI: Miałaś dopiero przyjechać za tydzień.
Ja: No widocznie tak się za mną stęskniłeś ze nie zauważyłeś że tydzień już minął. Więc jestem. Czekają mnie długie 2 miesiące męczarni....z tobą.
LI:Nawzajem...- sykną.
Ja: To co będziemy tu tak stać czy przedstawisz mi swoich przystojnych kolegów? - zapytałam
LI: To jest Harry, Louis, Niall I Zayn
Przywitałam się z każdym z nich a potem Louis zaprowadził mnie do pokoju w którym będę spała przez najbliższy czas. Rozpakowałam się do szafki która stała w tym pokoju ale nie koniecznie wszystkie ciuchy mi się tam zmieściły. Musiałam coś wykombinować, bo nie mogłam zostawić ubrań na środku pokoju. Pozostałą część upchnęłam w szafie Zayna. Chłopak nawet nie zauważył że ma w szafie o kilka par spodni więcej, parę bluz, koszulek i sukienek.
H: Łazienkę będziesz dzieliła ze mną i Zaynem – oznajmił chłopak oprowadzając mnie po domu.
Ja: Macie taki wielki dom i tylko 2 łazienki? Zapytałam oburzona
H: To nie do mnie pretensje...Krzycz na tego kto projektował ten dom – jękną urażony
Ja: Ja nie krzyczę tylko okazuję emocje, a poza tym nie bądź taka baba, która o wszystko się obraża.- poklepałam go po plecach i poszłam do kuchni. Oczywiście zastałam tam Nialla zajadającego się kawałkiem pizzy.
Ja: Niall może poczęstujesz gościa pizzą?
N: Ale został tylko jeden kawałek a ja jetem głodny – jękną
Ja: No wiesz ja tez jestem głodna.... leciałam samolotem 5 godzin....
Z: Z Wolverhampton leci się godzinę...- poprawił mnie Malik
Ja: Ciiiii.. próbuje wysępić od niego ten kawałek pizzy a ty mi przeszkadzasz.- Burknęłam.
Z: Nieie lepiej zamówić nową,świeżą a nie taka która leżała w lodówce już 2 dni? - zapytał Mulat dzwoniąc po pizzę.
Po jakimś czasie dostawca przywiózł nam pizzę. Zasiadłam z Zaynem na kanapie,chłopak włączył jakiś film i w ciszy konsumowaliśmy kawałek po kawałku.
N: Mogę trochę?- zapytał Niall z mina szczeniaczka
Z: Nie ty już swoją część zjadłeś.
N: Ale to było dawno, znowu jestem głodny
Z: To zrób se grzanki- sykną Malik bijąc chłopaka po palcach.
N; Nie to nie – burkną- Chłopaki jedziemy do Nandos? - krzykną z kuchni.
Po chwili Liam,Lou i Hazza zeszli na dół i szykowali się do wyjścia.
H: Wy nie jedziecie- Zapytał oburzony Harry
Ja: Nie my już mamy zaplanowany wieczór
Z: Tak dokładnie.....Pizza, Film. A potem grzecznie spać hehe – zaśmiał się Mulat pakując do ust kolejny kawałek pizzy
LI: Tylko grzecznie mi tu....Nie mam zamiaru tłumaczyć się potem twoim rodzicom.- warkną Liam wychodząc z domu.
Ja: Bla bla bla...Będę się musiał tłumaczyć bla bal bla- przedrzeźniałam kuzyna
Z:Dlaczego ty go tak nie lubisz. Przecież Liam to spoko gość i naprawdę dobry przyjaciel
Ja:Tak może w stosunku do was jest spoko, ale do mnie nie. Traktuje mnie jak osobę gorszą od siebie. Zawsze tak było i to się raczej już nie zmieni.
Wyobraź sobie że jedyną miłą rzeczą jaką on dla mnie zrobił było wyciągnięcie mnie ze studni w która mnie sam wrzucił.
Z: Liam wrzucił cie do studni? Ten Liam?
Ja: No tak ja byłam wtedy mała...no i wepchną mnie tam.
Z; Nie wiedziałem że Payne taki jest.
Ja: Oj Zayn bo ty jeszcze wielu rzeczy o nim nie wiesz.
Z: Na przykład jakich?
Ja: Nie mogę ci tak wszystkiego od razu opowiedzieć.
Bo za dużo tego, a poza tym wolała bym porozmawiać o czymś ciekawszym a nie o moim idealnym kuzynie.
Z: No więc o czym chcesz pogadać?
Ja: Opowiedz mi coś o sobie, Praktycznie cię nie znam.- Oznajmiłam.
Gadałam tak z Malikiem do późna. O czym? O wszystkim. O Moim dzieciństwie z Liamem. O mnie, i o życiu jakie teraz prowadzę. Zayn opowiedział mi tez o sobie kilka rzeczy.
Z: A tak w ogóle to po co przyjechałaś do kuzyna którego tak nie trawisz?
Ja: Bo moi rodzice mnie zmusili. Twierdzą że Przy nim wyjdę na dobrą drogę.
Z: A czy twoja mama wie że Liam mieszka z 4 przyjaciółmi?
Ja: Tak a co?
Z: Ja bym swojej 16 letniej córki nie puścił samej do domu w którym będzie mieszkać z 4 nieobliczalnymi chłopakami i kuzynem.- Zaśmiał się chłopak
Ja: No i zrozum tu moich rodziców...Ale tak czy tak będę musiała użerać się z Liamem przez całe wakacje. Tyle szczęście że wy tez tu mieszkacie inaczej chyba bym oszalała.
Z: No widzisz jakie to szczęście że masz nas...
Ja: Spokojnie znam was dopiero od kilku godzin.. jeszcze nie wiem czy to takie szczęście...No dobra nie chcę cie tu zostawiać samego ale pójdę już spać. Jestem zmęczona. To do jutra. - wstałam i poszłam do pokoju. Wyjęłam z szafy piżamę i poszłam do łazienki się umyć. Po kilku minutach leżałam już w łóżku, przeglądając jeszcze twittera. Nagle w drzwiach pojawił się Zayn z wielkim uśmiechem na twarzy.
Ja: A co ty tu jeszcze robisz – Zapytałam zmieszana
Z: A wpuścisz mnie? - zapytał z miną a la kot ze Shreka
JA: to zależny co masz tam z tyłu – pokazałam palcem na jego ręce w których coś trzymał.
Z: Oreo...
Ja; To wchodź....- oznajmiłam uradowana i poklepałam miejsce na łóżku obok siebie. Malik wgramolił mi się pod kołdrę robiąc zadowoloną minę.
Ja;Nie zapraszałam cie pod kołdrę tylko na łóżko a to znaczna różnica – powiedziałam udając urażona
Z; Ale mi zimno będzie...a poza tym mam OREOOOO znaczą podśpiewywać.
Ja: No dobra jak już jesteś to siedź.
I znowu siedzieliśmy kilka godzin gadając i przeglądając różne stronki na necie.
H: A co wy tu robicie? - zapytał zdezorientowany Harry wchodząc do pokoju.
-Nic – oznajmiliśmy jednogłośnie
H: O stary nie chcesz żeby to Liam zobaczył....
LI: Czego mam nie zobaczyć? - zapytał wchodząc do pokoju – Meg, Zayn co... wy.... tu.... powiedziałem że ma być grzecznie....Zayn wyłaź natychmiast a ty powinnaś się w wstydzić.
Ja: Liam nie wiem czego tys się w tym Nandos nawdychał ale jest z tobą źle..
LI: Ze mną jest źle.?...to...
Ja;Tak z tobą jest źle - przerwałam mu.
Z; Liam wyluzuj trochę...- oznajmił wychodząc z pokoju.
Wszyscy w mozolnym tempie opuścili mój pokój i udali się do łóżek. Im bardziej myślałam o tym jak Liam histeryzował gdy zobaczył że Zayn leży u mnie w łóżku tym bardziej uświadamiałam sobie jak to musiało wyglądać. Ale przecież nic nie było. Nawet nie chciał bym żeby było. Malik to fajny gość ale nie w moim typie.

Na początek..


Hej jestem Hope, ale nie lubię swojego imienia. Zmieniłam je gdy miałam 13 lat i od tego czasu jestem Margaret lub po prostu Meg. . Mieszkam sobie w spokojnym miasteczku Wolverhampton z rodzicami i siostrą Rose.. 2 lata temu gdybym powiedziała że mam na nazwisko Payne pewnie nie zrobiło by to większego wrażenia na was. Ale niestety mój „ Kochany” kuzyn Liam postanowił ze pójdzie do X- Factora i zniszczy tym całe moje życie. I to jest kolejny powód dla którego nie lobię swojego kuzyna. Jakoś nigdy go nie lubiłam. Zawsze był ode mnie lepszy, starszy, mądrzejszy, ładniejszy i fajniej śpiewał. W dzieciństwie strasznie sobie dokuczaliśmy przez co teraz mamy o sobie jak najgorsze zdanie.
W roku szkolnym wpadłam w niezłe tarapaty i konflikty z policją co sprawiło że rodzice wysłali mnie na całe wakacje do Liama na tzw. oczyszczenie. Pomimo moich krzyków i wyraźnego sprzeciwu rodzice się uparli.
Moja rodzicielka uzgodniła wszystko z mamą Liama i Bez problemu mogę spędzić całe wakacje z Liamem.
Swoja droga ciekawe jak on zareagował na tą wiadomość. Pewnie dostał wścieklizny i wrzeszczał ze nie chce mnie w swoim domu. Też bym tak zareagowała gdybym się dowiedziała że On przyjedzie do mnie. Tak czy siak to będzie istna męczarnia.